środa, 18 marca 2015

Eden do kupienia

Argentyńska para wyjechała wczoraj. Być może spotkamy się jutro w samolocie do LA, bo oni tak właśnie, okrężnie muszą wracać do siebie. Mimo, że nie chronił ich już hałas deszczu (a tylko w oddali słychać fale uderzające o rafę) to do moich uszu żadne dźwięki nie docierały poza wszystkimi rozmowami, przesuwaniem krzeseł i szumem wody pod prysznicem. Albo więc byli niezwykle dyskretni, albo to początek kryzysu małżeńskiego...

Wąsik tymczasem nie odstępuje mnie na krok i najwyraźniej uznał za swoją własność i stały element krajobrazu. Wczoraj niechcący Roland go przyłapał na próbie skoku na moje kolana i ofunkął niemiłosiernie. To musiało być po niemiecku, bo kot najpierw na chwilę skulił się w sobie a potem dał susa w kierunku najbliższego mangowca.

Roland pochodzi z niemieckojęzycznej francuskiej Alzacji, konkretnie z miasta Mulhouse, czyli Miluzy. Kiedyś był świetnie zarabiającym dyrektorem wydawnictwa  wydającego podręczniki. Kiedy w wieku 43 lat groził mu awans i przeniesienie do Paryża, powiedział dość. Razem z żoną Edmee, która właśnie w tym momencie czyści krzesła ogrodowe polewając je wodą ze szlauchu, podjęli radykalną decyzję. Ona - anestezjolog w pogotowiu ratunkowym też miała dość ciągłego stresu. Dzieci były na tyle dorosłe, że mogli je zostawić  ("dzieci mieliśmy bardzo wcześnie").

Sprzedali większość rzeczy i ruszyli do Kenii. Tam założyli bazę nurkową. Potem mieszkali jeszcze na Borneo, aż trafili na Tahiti, a w zasadzie na Mo'orea. - Tu jest piękne życie, spokojne. Chwilami za spokojne - mówi Roland otwierając dla towarzystwa puszkę Schweppes. - Nie chcę pić alkoholu, bo trzymam linię - usprawiedliwił się. Ja nie trzymam, więc piłem jedyne tutaj lokalne piwo Hinano  (całkiem, całkiem...). Żeby się nie zanudzić oboje dość często podróżują do Francji ale też do Kalifornii i Nowej Zelandii.

Ośrodek Linareva należy do nich od 10 lat. I... jest na sprzedaż. Jeśli ktoś nie wie co zrobić z 2,5 mln euro to podsuwam rozwiązanie. - To świetna lokata kapitału. Ja juz jestem na to trochę za stary -  twierdzi Roland vel. karmiciel rekinów.

- Bo widzisz - przy stopach procentowych w Europie żadne lokaty nie mają sensu. Poza tym stamtąd trzeba uciekać, bo podatki wysokie, a polityka państwa fatalna. Jedyne co z tym państwem go łączy to hasło do WiFi, które brzmi "hollande". Roland Emfeld ma też inne, głębsze zmartwienie. - Za 10 lat Francja będzie państwem muzułmańskim - mówi ze smutkiem.

Na szczęście jest Polinezja. Co państwo Emfeld będą robić jak sprzedadzą Linareva?
- Podróżować. Ale adres utrzymany tu albo na Tahiti. Nie będę tym złodziejom oddawał podatków.

Dla zainteresowanych zakupem: domków i bungalowów jest 10, a oprócz tego drzewa: lychie, carambole, migdałowiec, papaja, cytryna, bananowce, awokado, szczypta wanili, trzy mangowce (akurat nie owocujące) i wszechobecne palmy kokosowe. No i rating 8.5 na booking.com. Warto?

na zdjeciach kolejno: jeden z bungalowów, owoc migdałowca, awokado, bananowiec i wanilia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz