poniedziałek, 23 marca 2015

Wiki Duke

- Prawo jazdy mam od tygodnia, niedowidzę, wiec musicie mi mówić gdzie jesteśmy - przywitał nas Duke, kierowca autobusu turystycznego firmy "Robert's Hawaii", którym wybrałem się na całodzienną wycieczkę po wyspie Oahu. Odpowiedziała mu salwa śmiechu. Dowcip chwycił. Zachęcony tym Duke co chwilę dosypywał do pieca w podobnym stylu. Natomiast jakim rzeczywiście jest kierowcą, pokazał w połowie trasy, kiedy wpasował się idealnie między dwa samochody parkując tyłem przy prędkości 30 km na godzinę. Na granicy brawury. Przy czym robił to jedną reką, bo drugą niemal cały czas trzymał mikrofon. Być może słuchawki uwierają go w uszy.

- Wiecie, co oznaczają wpięte we włosy kobiet kolorowe kwiaty? Jeśli kobieta nosi kwiat za lewym uchem to informuje  "jestem wolna", jeśli za prawym: "mężatka". A jeśli ma kwiaty po obu stronach? "Jestem zajęta, co nie znaczy, że nie do wzięcia." Brecht 50 osób wstrząsnął pojazdem. Ale to nie koniec. 
- Czasem kobiety noszą kwiaty wpięte z tyłu głowy. Oznacza to: "idź za mną i nie zadawaj pytań".

Duke jest siódmym pokoleniem filipińskich emigrantów. Służbowa zielona hawajska koszula dobrze wygląda w połączeniu z jego ciemną karnacją. Przez 4 lata był w amerykańskiej armii - walczył w 1992 w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej zwanej "pustynna burza". Potem służył w Europie. Po powrocie został kierowcą autobusu. To już 16 lat!

Zatrzymujemy się przy zatoce Hanauma. Piękny widok - zatoka łączy się z otwartym morzem tylko wąskim przesmykiem. Gołym okiem widać, że to kiedyś był krater wulkanu. W zasadzie jak wszystko na Hawajach - te wyspy to po prostu szczyty wulkanów, które przez miliony lat wypiętrzyły się z dna Pacyfiku. 

- Wiecie, gdzie jest najwyższa góra na świecie? Tak jest - na Hawajach. To Mauna Kea, która mierzy ponad 10 km... Licząc od podstawy na dnie Pacyfiku. Z tego tylko nieco ponad 4 km góry wystaje ponad wodę.

Z kolei Kilaleua to wielka atrakcja turystyczna wyspy Hawaii, która ciągle wysyła potoki lawy wpływające wprost do morza. Wyspa ciągle się w ten sposób powiększa.

W autokarze wszystkie miejsca są zajęte. Wśrod 50 osób tylko dwójka Europejczyków. Ja i Katrin - 25 letnia Szwajcarka spod Zurychu pracująca jako marketingowiec dla tamtejszej organizacji turystycznej. Lekko zagubiona, może nawet wystraszona. Podróżuje sama, bo jej koleżanka kilka dni przed wyjazdem złamała nogę na nartach. Początek podróży był ciężki, ale teraz jest już OK. Katrin tydzień spędziła na Maui, a teraz przez dwa tygodnie będzie chodzić do szkoły językowej na Oahu. Wieczorem pójdziemy razem na piwo do jednego z barów Waikiki.

Następny stop: Halona Blowhole. Czarna rynna, w którą wschodni wiatr wciska wysokie fale rozpryskujące się potem na ostrych wulkanicznych skałach. Potęga natury. Atrakcję tę można oglądać niemal cały czas bo na Hawajach wieje prawie zawsze z tego samego kierunku - ze wschodu właśnie. To wina pasatów, które na tej szerokości geograficznej rządzą w górnych warstwach atmosfery.

- Słowo Aloha ma trzy znaczenia - "dzień dobry, witaj," ale także "do widzenia, żegnaj" i... "kocham cię" więc uważajcie na to jakiej intonacji używacie jeśli nie chcecie zostać tu na stałe - rozbawia wszystkich Duke. - Tradycyjnie  dodatkiem do aloha był jeszcze gest dotykania się nosami, nie pocierania (tak robią Eskimosi) ale dotykania. W ten sposób symbolicznie dzielimy się oddechem.

Duke nie dodał, że w zależności od kontekstu i sytuacji Aloha może znaczyć jeszcze: litość, współczucie, uprzejmość, dobroczynność i pozdrowienie. Ale chyba jeszcze częściej używanym na świecie hawajskim słowem jest: wiki, co po hawajsku oznacza "szybki". Stąd swą nazwę wzięła Wikipedia.

Autokar wspina się krętą drogą by w końcu zatrzymać się na parkingu przy wysokiej skarpie z pięknym widokiem na wybrzeże. Dzisiaj mniej pięknym bo właśnie zerwał się deszcz co w połączeniu z chłodnym wiatrem od morza każe większości z nas pozostać w autokarze. Pobliskie góry zresztą to jedno z najbardziej deszczowych miejsc na świecie.

Zatrzymaliśmy się przy skalnej skarpie Nu'uanu Pali, miejscu bitwy, w której okrutny Kamehameha z wyspy Hawaii natarł tu na wojska miejscowego wodza Kalanikū pule i pchnął je na skraj przepaści. Nie zatrzymał się, aż wygubił wszystkich swoich wrogów. Od tej bitwy zaczęło się jednoczenie wszystkich wysp w jedno królestwo. Dziś Kamehameha I ma swój pomnik w centrum Honolulu. Jego imię nosi też droga, którą jedziemy wokół wyspy.

Duke: - Czy wiecie, że w języku hawajskim nie ma żadnych brzydkich słów? Poważnie. Pytacie, jak się w takim razie kłócimy. My się nie kłócimy. Od razu się zabijamy... Wybuch śmiechu tym razem umiarkowany.

Przejeżdżamy obok kampusu Hawaii Pacific University. Jego naukowcy prowadzą poważne studia nad rekinami, które są jednymi z nielicznych gatunków zwierząt, odpornych na choroby nowotworowe. Gdyby udało się odkryć, co je chroni, może dałoby się znaleźć wreszcie skuteczny lek dla ludzi.

Następnym punktem wycieczki jest piękna świątynia Byo do-in. To replika w skali 1:2 liczącej 900 lat buddyjskiej świątyni z Japonii ufundowana kilkadziesiąt lat temu przez japońskich emigrantów. Każdy może własnoręcznie pchnąć drewniany bal, który uderza w dzwon szczęścia. Piękny, głęboki dźwięk. 

Do świątyni jedzie się przez... wielki cmentarz. To w zasadzie równiutka, świetnie utrzymana łąka z wbudowanymi metalowymi płytkami nagrobnymi wielkości 30 X 50 cm. Gdzieniegdzie wystają jeszcze świeże cięte kwiaty. Żadnych płotków, murków, parkanu. Piękne miejsce. Czy nasze polskie cmentarze nie mogłyby tak wyglądać; porastać trawą, a nie betonem?

Lunch jedliśmy w Kualoa Ranch - wielkim gospodarstwie, w którym na 4000 akrów hoduje się bydło mięsne i konie. Rodzina Morganów wykupiła dwie przylegające do siebie doliny wielkości średniej wielkości polskiej gminy. Przy okazji produkcji rolniczej zbudowali wielki ośrodek turystyczny z restauracją i obowiązkowym sklepem. Poza tym odkryte samochody wożą turystów po okolicy. Amerykanie mają gigantyczną zdolność robienia pieniędzy na wszystkim. I robią ro z rozmachem. Szacun.

- Na Hawajach nakręcono 22 filmy. Pamiętacie dinozaury biegające Jurassic Park? Wszystkie sceny były kręcone w tej dolinie. A tu na brzegu także "Piraci z Karaibów" z tymi syrenami wciągającymi marynarzy w głębinę. No i Lost (Zagubieni). A kto pamięta Toma Hanksa w Cast Away (Poza Światem)? ...Ten film nie był tu kręcony - zaskakuje wszystkich Duke przy ogólnej wesołości. - W tym filmie grają plaże Fidżi.
 
Marznę - w autobusie jest jakieś 15 stopni. Klima na maksa. W Stanach wszędzie tak jest - w sklepach, restauracjach, w samolotach i na lotniskach. Na zewnątrz dzisiaj też upału nie ma - zaledwie 20 stopni i czasem słońce, czasem deszcz. No i wiatr. Katrin była zapobiegliwa i ubrała się w bluzę i jeszcze windstopper. A ja w samej koszulce i krótkich spodniach. Jeśli nie zachoruję, to znaczy że mam odporność 10 w dziesięciostopniowej skali.

- Czy wiecie, że orzech kokosowy wcale nie jest owocem? To jest nasiono. Największe nasiono znane w przyrodzie - mówi Duke.

Wschód i północ wyspy są wiejskie i krajobrazowo malownicze. Co chwilę otwiera się piękny widok na zatokę z piaszczystą plażą. Ze względu na przewagę wschodnich wiatrów to mekka surferów, bo fale są tu najlepsze. Na jednej z plaż - Sunset Beach - kilku z nich właśnie walczy z falami. - To mój dom - mówi Duke, pokazując skromny, drewniany, parterowy budynek po drugiej stronie ulicy. Tu się urodziłem i wychowałem. I każdą wolną chwilę spędzałem na desce.

Od tego momentu - w związku z faktem, że wycieczka powoli się kończyła, Duke niby przypadkiem wrzucał opowieści, które wskazywałyby na to, że:
a) jest równym gościem,
b) ciężko pracuje,
c) jest weteranem wojennym walczącym za ojczyznę
d) jest bardzo uczciwy i dobry dla innych, ale 

e) ciągle zarabia za mało.
Dowiedzieliśmy się zatem, że po 16 latach otrzymuje "zaledwie" 36 tys. dolarów rocznie (około 12 tys. zł miesięcznie), że życie na wyspie jest drogie i że niedługo zacznie jeszcze drugą pracę jako kelner, żeby lepiej wiązać koniec z końcem. To przygotowanie artyleryjskie na pewno wpłynęło na wysokość napiwków na końcu trasy.

Ale zanim wrócimy do Waikiki to jeszcze jedna wizyta - w królestwie przywoływanego tu już dwukrotnie prezydenta Dole'a. Dzisiaj Plantacja Dole to przede wszystkim wielkie centrum turystyczne. Owszem, uprawia się tu ciągle ananasy, ale już nie na taką skalę jak w czasach ojca założyciela i jego potomków. Kiedyś ich plantacja obejmowała niemal 1/6 wyspy Oahu. Dzisiaj taniej jest produkować w krajach Ameryki Łacińskiej.

W sklepie szaleństwo zakupów. "Dole" wygląda tu jak marka odzieżowa. I ludzie to kupują. Czy chcielibyście nosić koszulki z nazwiskiem producenta ziemniaków, np. "Pawlak", albo producenta mięsa "Duda"? Amerykanom to nie robi...

4 komentarze:

  1. No rządzisz powiem Ci :)
    Najsmaczniejsze w tych historyjkach są te"podhistoryjki": autochtonach, władcach, bitwach itd, skąd się co wzięło i dlaczego. Super.
    Czyta się to i nagle żal, że jedna strona tylko w kompie :)
    No i mógłbyś wsadzić tu selfie, hmmm..... żeby było jasne, że tam jesteś :) Najlepiej takie jak klasyk - poseł Kurski - same oczy i czołem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe połączenie "ludzi Pacyfiku" z Ameryką, choć dokładnie takiego samego Duka miałem w LA i na Florydzie ;) gdzie oni się uczą takiej gadki?
    Zastanawiam się, czy ta pora roku jest najlepsza na odwiedziny Hawajów?
    Tom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy najlepsza ale na pewno dobra. To miejscowa zima, czyli w dzień 25 stopni, w nocy 16. W górach dużo pada. Jeśli surfujesz to dobry moment bo fale wysokie zwłaszcza na północy Oahu.

      Usuń