piątek, 13 marca 2015

mahi mahi

A propos mahi mahi - to była pierwsza ryba, którą tutaj zjadłem. Grillowana z frytkami, surówką i sosem serowym. Wielki płat ryby, mięsiste białe mięso o smaku zbliżonym nieco do ośmiorniczek. Rewelacja.

Z moją pierwszą mahi mahi zbliżyła mnie... piłka nożna. Pierwszego dnia pobytu przed południem spacerując po centrum Pape'ete natknąłem się na odgłosy żywiołowiego dopingu. W otwartym szeroko barze około 30 osób oglądało na żywo transmisję meczu Ligi Mistrzów, w którym Chelsea grała z paryskim PSG. Nie wahałem się ani chwili - w końcu Chelsea to ulubiony klub mojego syna. Pewnie po drugiej stronie globu chłopak też to teraz ogląda. Sądząc po reakcjach i francuskich przekleństwach wszyscy tutaj kibicowali PSG. W końcu jesteśmy w zamorskim terytorium Francji. 
- Are you English? - kontrolnie rzucił jeden z siedzących obok kibiców? 
- No, I am from Poland. Pologne - do you know where is it?
- Sure, in Europe.
Miło. 

Nerwowo zrobiło się kiedy Chelsea strzeliła bramkę. Konsternacja. Z tyłu sali rozległ się nie okrzyk, ale ryk radości. Czarny jak heban młody człowiek i jego mniej czarna dziewczyna darli się w niebogłosy... po francusku. Myślałem, że dojdzie do natychmiastowego linczu, ale nic z tych rzeczy, skończyło się na machaniu rękami i międzynarodowym geście pukania w czoło. Odważna para znów powtórzyła taniec szczęścia, kiedy angielski klub w dogrywce znowu wyszedł na prowadzenie, ale ostatecznie stali się obiektem drwin, kiedy PSG piekną główką tuż przed końcem meczu zapewnił sobie zwycięski remis i awans.

Radość wielka zapanowała w restauracji. Wzrosły kwoty napiwków, a dwójka kibiców Chelsea zaczęła się gęsto tłumaczyć. Mój angielskojęzyczny sąsiad wyjaśnił mi, że to też są Francuzi, tyle, ze z Marsylii, a miedzy nią a Paryżem animozje są chyba jeszcze większe niż między Krakowem a Warszawą.

Ale, ale, co z moją mahi mahi... Nic, oglądała razem ze mną całą emocjonującą dogrywkę. Dopiero wieczorem dr Google wyjaśnił mi, że mahi mahi to po prostu "zwykła" dorada zwana fachowo koryfeną. 2 metry długości, 40 kilo nieżywej już wagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz