poniedziałek, 23 marca 2015

Honolulu

Z dzieciństwa pamiętam powiedzenie: "pojechał chyba do Honolulu" używane by wyrazić zdziwienie, że ktoś tak długo nie wraca. Synonim wielkich odległości. Faktycznie - 5,5 godziny lotu do LA, 6,5 do Tokio, 9 do Auckland w Nowej Zelandii i 10 do Sydney. Różnica czasu z Warszawą - teraz 11 godzin. Latem 12 - dokładne po drugiej stronie globu. Tyle, że ciągle na półkuli północnej.

Honolulu jest nie tylko daleko ale jest też drogie - pod tym względem to drugie po Anchorage na Alasce miasto w USA. W miejscowym języku honolulu znaczy po prostu "spokojna zatoka". Teraz ten spokój kosztuje coraz więcej, bo sporo bogatych Amerykanów z - jak tu się mówi - Mainlandu kupuje tu domy.

Stołeczna Oahu jest dopiero trzecią co do wielkości wyspą archipelagu, ale mieszka tu prawie milion mieszkańców. Większość z nich oczywiście w Honolulu.

Hawaje to jedyny stan, w którym większości nie stanowią biali mieszkańcy. Azjatów i Polinezyjczyków jest tu po około 30%. A ponad 10 procent określa samych siebie jako "wielokulturowi" bez wyraźnej przynależności rasowej.

Czy zauważyliście, że nic jeszcze nie napisałem o Pearl Harbor? Wielu ludzi kojarzy Hawaje tylko ze słynnym japońskim atakiem, w którym zginęło 2 tys. osób, głównie marines i po którym USA przystąpiły do drugiej wojny światowej. Niewiele osób wie, że wśród amerykańskich marines kilkaset ofiar japońskich kamikaze stanowili potomkowie japońskich emigrantów, którzy przyjechali tu do pracy na plantacjach pół wieku wcześniej.

Wiecie co to jest humuhumunukunukuapu'a? To bardzo kolorowa ryba, która stała się "oficjalną rybą Hawajów." Jej nazwa znaczy tyle co: "ryba, która charcze jak świnia". Bo rzeczywiście wydaje takie dźwięki gdy zaplącze się w sieć. Nazwa nie do wymówienia. A co jeśli zapiszemy ją tak: humu humu nuku nuku kua pu'a? Łatwiej, prawda? Dla nas Polaków wymowa hawajska jest prosta, bo poszczególne głoski wymawia się dokładnie tak, jak się je pisze. To Amerykanie mają problem.

Żeby dobrze poznać Hawaje należałoby na każdej z 8 głównych wysp spędzić przynajmniej kilka dni. Ja mam właśnie tyle na cały świat. Na pewno na jedną wyspę i tak bym nie wjechał, bo jest ona w prywatnych rękach rodziny Robinsonów, rdzennych mieszkańców Hawajów, których przodkowie kupili ją od króla Kamehameha IV ponad 100 lat temu. To calkiem spora wyspa Niihau. Na powierzchni prawie 100 km kw. mieszka teraz 230 osób, a dostać się tam można tylko na ich specjalne zaproszenie.

Pamiętacie dzielnego Jamesa Cooka, który odkrył dla Europy i nazwał Wyspy Towarzystwa. Otóż miał on to nieszczęście, że odkrył też Hawaje. Zrobił to w 1778 roku. Kiedy rok później przypłynął tu po raz drugi, został zabity w niegroźnej wydawało się sprzeczce z krajowcami na największej wyspie archipelagu. Miejsce jego śmierci - Kealakekua Bay, to piekna zatoka, która jest teraz jednym z najlepszych miejsc do nurkowania i snorkelingu.

Żal mi stąd wyjeżdżać. Na wszystko brakuje czasu. Ale trzeba lecieć dalej by dało się wrócić do Polski na Święta. Przede mną 10 godzin na pokładzie Airbusa A330, lot QF004.

2 komentarze:

  1. Jak zapewne zauważyłeś od pewnego czasu zamilkłem. Ale to dlatego, że poraziła mnie ilość i jakość prezentowanego przez Ciebie materiału. To wszystko jest tak fantastyczne, że wydaje się być niewiarygodne. Gdybym nie wiedział, że masz ze sobą tylko niewielki plecak pomyślałbym, że wozisz ze sobą całą bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych. Dawaj zatem dalej. Czytam wszystko dokładnie. Pozdrowienia Marian N.
    PS. Teściowa też Cię podziwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisz tak bo mi sodowa uderzy. ;-) Wożę ze sobą parę bibliotek. Wszystkie mam w komórce. Dużo czytam kiedy mam WiFi. Ale rzadko mam. To duże utrudnienie. Wszystkie posty stukam na komórce, więc wrócę z kciukami genetycznie zmienionymi. A wy proszę zdecydujcie się jednak na ten wyjazd. Pewne rzeczy są, ale nie jest to stan trwały.

      Usuń